Walencja na weekend – atrakcje, zabytki, ciekawostki.

Walencja, trzecie co do wielkości miasto Hiszpanii, urzeka mieszanką tradycji i nowoczesności, intensywnymi barwami pomarańczy, czerwieni i zieleni, oraz sympatycznymi mieszkańcami, dla których przyzwyczajenia są świętością. Panujący upał zachęca do kąpieli w Morzu Śródziemnym i szukania ochłody w cieniu Ogrodów Turii. Trzeba przyznać – Walencja robi wrażenie!

W ostatni weekend czerwca, dość spontanicznie, wybraliśmy się w trójkę do Walencji – towarzyszyła nam moja mama. Pomysł wyjazdu zrodził się tuż po otrzymaniu obszernej relacji od mamy Andrzeja i jej narzeczonego Leszka z ich trwającego pobytu w tym hiszpańskim mieście. Początkowo przygotowany plan zwiedzania był ambitny, jednak temperatura przekraczająca 30 stopni przez cały weekend, zmusiła nas do odpuszczenia kilku zaplanowanych atrakcji. Poniżej znajduje się mapka odwiedzonych przez nas miejsc.

Przed wyjazdem do Walencji przeprowadziłam krótki research dotyczący cen i położenia atrakcji oraz kosztów biletów komunikacyjnych. Zdecydowaliśmy się na zakup Valencia Tourist Card 72h, która obejmowała darmową komunikację, wejście do Oceanarium, Muzeum Nauki i kina IMAX, a także bezpłatny dostęp do wybranych muzeów i atrakcji. Koszt takiej karty wyniósł 63,90 euro od osoby. Karty zakupiłam na tej stronie.

Na podstawie naszego doświadczenia (a uwierzcie, momentami były chwile zwątpienia) podrzucam wskazówki, jak postępować z Valencia Tourist Card (VTC). Jeśli zamawiacie je w formie internetowej (bez wysyłki karty plastikowej) i przylatujecie samolotem, na lotnisku znajdują się automaty, w których należy wprowadzić numer zamówienia otrzymany e-mailem. Maszyna wyda Wam plastikowe karty. Aktywacja następuje przy pierwszym użyciu (np. poprzez zeskanowanie przy wejściu do metra). Jeśli kupicie kartę z wejściem m.in. do Oceanarium, na adres e-mail otrzymacie osobne bilety z kodem QR, które należy zeskanować przy wejściu na teren obiektu. Początkowo myśleliśmy, że powinniśmy okazać nasze VTC, jednak gdy zostaliśmy obciążeni w kasie za bilety w wysokości 100 euro (ze zniżką 10%), trochę oniemieliśmy. Okazało się wtedy, że bilety mieliśmy właśnie na mailu, a pani w kasie zrobiła nam zwrot zapłaconej kwoty.

Co zobaczyć w Walencji? Gotowy plan zwiedzania na 3 dni.

Dzień 1.

Mercado Central

Po porannym przylocie pierwsze kroki skierowaliśmy do Mercado Central, czyli na Targ Główny w Walencji. Czy wiecie, że jest to największy zadaszony targ w Europie? Znajdziecie tu różnorodność zapachów i smaków. Dostępne są sery, mięsa, szynki, owoce, warzywa, przyprawy, pieczywo, ciasta, owoce morza, przetwory, a także świeżo wyciskane soki owocowe! Targ otwarty jest od 7:30 do 15:00, a w niedzielę jest zamknięty.

Kolory owoców i warzyw, a także ich wielkość, jest obłędna!

Giełda Jedwabiu

W bliskiej odległości od Mercado Central znajduje się niesamowita, pochodząca z XV wieku Giełda Jedwabiu. Zbudowana w stylu gotyckim, składa się z trzech osobnych pomieszczeń: Wieży, Sali Konsulatu Morskiego i Sali Kolumnowej. Na zewnątrz mieści się dziedziniec z drzewkami pomarańczowymi.

Z VTC wstęp jest darmowy, a dopłata jest jedynie do audio-przewodnika w kwocie kilku euro, dostępnego tylko w języku hiszpańskim i angielskim. Jeśli nie korzystacie z karty, koszt wstępu wynosi 2 euro od osoby, a w niedzielę jest za darmo.

Katedra w Walencji

Drogę z Giełdy Jedwabiu do Katedry zdecydowanie polecamy przejść pieszo, przemierzając walenckie, ciasne uliczki. Znajdziemy w nich rozmaite kontrasty kolorów, a także będziemy mogli obserwować powolne, toczące się własnym rytmem życie Hiszpanów, przesiadujących w urokliwych knajpach i dzielących się tapasami przy popołudniowej kawie.

Katedra, będąca siedzibą diecezji miasta Walencji, została zbudowana w miejscu dawnego meczetu. Początek jej budowy przypadł na rok 1238, krótko po rekonkwiście miasta, i był kontynuowany przez kilkaset lat, dlatego styl architektoniczny jej wykonania jest tak różny – od gotyku, przez renesans, barok, aż po neoklasycyzm. W Katedrze znajduje się naczynie uznawane przez niektórych za Święty Graal, czyli kielich, którym miał posłużyć się Jezus w trakcie Ostatniej Wieczerzy.

Wejście do Katedry jest płatne i kosztuje 9 euro od osoby, a z kartą VTC przysługuje 20% zniżki. W środku, oprócz Kielicha Graala, możemy zobaczyć muzeum z księgami i naczyniami liturgicznymi, kaplice boczne, a także podziemia Katedry.

Osobną atrakcją w Katedrze jest możliwość wejścia na wieżę widokową, na którą prowadzi 207 stromych schodów. Wejście kosztuje 5 euro od osoby, płatne w osobnej kasie przy samym wejściu. Wejścia odbywają się co kilkanaście minut, dlatego przed kasami ustawia się długa kolejka na chwilę przed otwarciem możliwości wejścia.

Widok z samej góry jest niesamowity! Widać całe miasto w kolorach pomarańczy, beżu i bieli, a budynki, choć różnorodne, tworzą spójną całość. Jeśli tylko macie kondycję i możliwość – naprawdę warto wejść na górę i choć na chwilę zachwycić się przepiękną architekturą Walencji.

Na wieczorny, leniwy spacer bardzo polecamy przejść się po Starym Mieście Walencji, bez konkretnego celu. Warto popodziwiać uliczki, zajrzeć do rozmaitych restauracji i obejrzeć piękne, odnowione kamienice. Nam przypadkowo udało się trafić na piękną, kolorową paradę w ramach Miesiąca Dumy.

Park Glorieta

Moja mama marzyła, aby zobaczyć ogromne figowce znajdujące się w Parku Glorieta. Drzew jest kilka i są tak duże, że nie da się ich objąć aparatem! Wypuszczają z góry dodatkowe korzenie powietrzne, które z czasem wrastają w ziemię, tworząc dodatkowe pnie.

Dzień 2.

Miasto Sztuki i Nauki

Miasto Sztuki i Nauki, położone przy ogrodach Turii, składa się z sześciu budynków: L’Oceanogràfic (największe akwarium w Europie), L’Hemisfèric (kino IMAX), L’Umbracle (punkt widokowy), Museu de les Ciències (Muzeum Nauki), Palau de les Arts (Pałac Sztuki) i L’Àgora. Cały kompleks wygląda bardzo futurystycznie i nie możecie go przegapić! Trafiając tam, ma się wrażenie, że jest się w Sydney lub nawet na innej planecie.

Nasze pierwsze kroki w miasteczku skierowaliśmy ku Oceanarium. To największy tego typu obiekt w Europie, z ponad 45 000 okazów reprezentujących 500 różnych gatunków. Cały kompleks składa się z kilku budynków, w których odnajdziemy różne ekosystemy, podzielone na morza, tropiki czy Antarktydę. Możecie nawet wejść do igloo!

Koszty bilety zaczynają się od 34,70 euro od osoby, w zależności czy chcemy wejść jedynie do Oceanarium, czy także do innych budynków na terenie kompleksu Miasta Sztuki i Nauki.

W budynku głównym znajduje się niezwykle efektowne akwarium ze szklanym tunelem, umożliwiającym przyglądanie się zwierzętom z zupełnie innej perspektywy. Oprócz tysięcy gatunków ryb, znajdziemy w nim żółwie, meduzy, a nawet wielkie kraby.

Największą atrakcją Oceanarium są pokazy z delfinami, na które nie udało nam się dotrzeć ze względu na spóźnienie do kolejki. 🐬 Pokazy odbywają się trzy razy dziennie i należy być przed wejściem pół godziny wcześniej, a nie tak jak my – piętnaście minut. Udało nam się jednak podejrzeć delfiny w trakcie przerwy, gdzie wciąż zabawiały publiczność, bawiąc się piłkami i hula-hop.

Jak wspomniałam wcześniej, Oceanarium to kompleks różnych budynków. Spójrzcie tylko na ich różnorodną formę i kształt!

Następnie odwiedziliśmy Muzeum Nauki, które choć posiada kilka ciekawych wystaw, takich jak ekspozycje o kosmosie czy ludzkim ciele, nie do końca nas przekonało. Muzeum ma interaktywny charakter i zachęca do samodzielnego eksperymentowania, a mimo to, nie wydaje się to być najpopularniejszą atrakcją w Walencji.

Arena Walk Byków

Miasto Sztuki i Nauki zajęło nam cały dzień, a szczególnie Oceanarium, w którym można spędzić długie godziny! Na koniec dnia dotarliśmy na Plaza de Toros (Arena Walk Byków), położoną tuż obok Dworca Głównego, gdzie trwał remont.

Valencja Plaza de Toros, zbudowana w 1859 roku, jest jedną z najstarszych aren walk byków w Hiszpanii. Może pomieścić ponad 10 000 widzów, a choć walki byków, które się na niej odbywają, są kontrowersyjne, jest ważnym elementem hiszpańskiej kultury i tradycji.

Dzień 3.

Torres de Serranos

Torres de Serranos to pozostałość po średniowiecznej bramie miejskiej, która miała chronić Walencję przed najazdami Maurów. Jest jedną z dwunastu bram, które łączyły się w mur obronny wokół miasta. Wejście kosztuje 2 euro, ale nam udało się wejść w niedzielę na jej teren za darmo.

Wchodząc na szczyt Torres de Serranos, mamy piękny widok na miasto oraz ogrody Turii.

Most Kwiatów

Chyba nie ma bardziej fotogenicznego miejsca w Walencji niż Most Kwiatów! Tysiące kwiatów w odcieniach czerwieni, różu i bieli niezwykle pięknie komponują się z położonymi poniżej Ogrodami Turii. Dla zwiedzających udostępniono ławki, na których można zrelaksować się w otoczeniu pięknej przyrody.

Ogrody Turii i leżący Guliwer

Ogrody Turii znajdują się w dawnym korycie rzeki o tej samej nazwie, która z powodu częstych powodzi i szkód została „przeniesiona” w 1973 roku. Parlament Hiszpański w 1961 roku uchwalił „Plan Południe”, zakładający przesunięcie koryta rzeki o 3 kilometry od jej naturalnego biegu. Pozostałe kilkukilometrowe koryto przekształcono w tereny zielone, tworząc ogrody o długości około 9 km. Oficjalne otwarcie ogrodów nastąpiło w 1986 roku.

W ogrodach można znaleźć miejsca do ćwiczeń, boiska, place zabaw oraz ławki w cieniu ogromnych drzew i lasów sosnowych. Jedną z najciekawszych atrakcji w Ogrodach Turii jest niewątpliwie gigantyczny, leżący Guliwer, będący placem zabaw nie tylko dla dzieci!

Morze Śródziemne i plaża

Jeśli wybieracie się do Walencji głównie na zwiedzanie, mimo wszystko warto odwiedzić plażę, choćby na chwilę! My wybraliśmy plażę Playa del Cabañal, niedaleko Ogrodów Turii, choć dojazd autobusem zajął nam około czterdziestu minut. Na miejscu znaleźliśmy promenadę z pamiątkami i licznymi restauracjami. Piasek był niesamowicie gorący, a morze bardzo ciepłe – aż żałowaliśmy, że nie mamy strojów kąpielowych.

L’Albufera de Valencia

Jezioro L’Albufera de Valencia znajduje się około 15 kilometrów od Walencji. Dojazd jest bardzo prosty – autobusem linii 24 lub 25 albo samochodem. Większość trasy wiedzie przez przepiękne, niesamowicie zielone pola ryżowe (tak, pola ryżowe w Hiszpanii!), które zajmują powierzchnię 223 km². Samo jezioro, które powstało na miejscu dawnej zatoki morskiej, rozciąga się na obszarze około 23,94 km². Parque Natural de Albufera (Park Naturalny Albufera) to niezwykle cenny teren podmokły w Hiszpanii, charakteryzujący się bogactwem gatunków flory i fauny.

Nasza godzinna podróż autobusem zakończyła się w El Palmar – małym, spokojnym miasteczku nad brzegiem jeziora, które początkowo sprawiało wrażenie wymarłego. Jednak im bliżej szło się w kierunku jeziora, tym więcej spotykaliśmy ludzi, którzy przybyli, by przepłynąć się łódką po Albuferze.

Rejs łódką po jeziorze kosztował 5 euro od osoby. Skorzystaliśmy z firmy, której przedstawiciel znajdował się przy restauracji Canyamel. Rejsy odbywają się tradycyjnymi łodziami rybackimi i trwają około 40 minut. Podczas rejsu nasz przewodnik opowiadał o mijanych obiektach – niestety tylko po hiszpańsku. Podróż była bardzo przyjemna, a jezioro i otaczająca je roślinność – przepiękne. Nasz rejs odbył się o godzinie 18, więc tuż przed zachodem słońca, co czyniło go jeszcze bardziej niesamowitym!

Gdzie zjeść w Walencji?

Tapeando – miejsce oferujące bardzo smaczne tapasy oraz kawę. Restauracja sprawdziła się jako spontaniczne śniadanie po przylocie do Walencji. Ceny wahały się między 2 euro – 10 euro za jeden tapas.

Puerta del Mar – fantastyczne miejsce na obiad lub kolację. Jest to elegancka restauracja z możliwością rezerwacji stolika. Serwują pyszną paellę z owocami morza (dla mnie zbyt morską, ale najlepiej przyrządzoną, jaką kiedykolwiek jadłam!). Mamie bardzo smakował zamówiony stek. Ceny: paella od 20 euro od osoby, stek około 30 euro, a drinki po 10 euro.

Le Favole Ristorante – przepyszna pizzeria z przesympatyczną obsługą. Za trzy pizze, dwa drinki i wodę zapłaciliśmy 75 euro.

Terazza cafe de Cantalina – mała restauracja, w której można schłodzić się pysznym winem sangrią lub horchatą. Jest to napój wytwarzany z cibory jadalnej, zwanej także jako migdał ziemny czy orzech tygrysi. Ma przyjemny, ziołowy smak i świetnie chłodzi w upalne dni.

Co sądzicie o Walencji? Czy post zachęcił Was do odwiedzin? Dajcie znać w komentarzach! 🏖️

9 comments
  1. No i cóż że długi, skoro czyta się go i ogląda z wielką przyjemnością, chociaż ja się już chyba tam nie wybieram. Dwie relacje z tego samego miasta a każda troszkę inna. Fotki Mamy są i Męża też się znalazła ale nie ma Twojej? Przytulam czule

  2. Bardzo fajnie poczytać o miejscach, które się widziało i zobaczyć je oczami bliskich. Super poczytać o niewidzianych miejscach i poplanować kolejny wypad do Walencji.
    Wielkie dzięki za wpis 😍

  3. Zachęciłaś do odwiedzenia! Super napisane, piękne zdjęcia, kolejnych wspaniałych podróży życzymy <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You May Also Like